środa, 27 marca 2013

3. "Jestem Louis"

     Dzisiejsza noc nie należała do tych najlepszych. Na początku nie mogłam usnąć, a gdy już to nastąpiło budziłam się co pół godziny. Nie wiem co było tego powodem. Możliwe, że wiele wrażeń z dnia poprzedniego. Na początek sąd, potem wyrok, więzienie, pochwała mojego głosu i informacja, że chłopak dziewczyny z mojej celi jest piosenkarzem i może pomóc mi w zrobieniu kariery. Tylko, czy ja tego tak na prawdę chcę? Nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zawsze w dzieciństwie chciałam zostać piosenkarką, ale z wiekiem to marzenie po prostu wyparowywało. Stawałam się realistką. Wiedziałam, że to nie ma sensu. Przecież trzeba mieć na prawdę ogromny talent, znajomości i dużo kasy.

 - Nad czym tak myślisz? - zapytała mnie Eleanor, tym samym sprawiając, że wróciłam na ziemię.
- Nad niczym. - ucięłam. Nie chciałam rozwijać tego tematu, który od wczoraj nie daje mi spokoju. W sumie, dlaczego ja się tak tym wszystkim przejmuję? Przecież nawet chłopak El nie pomoże mi w staniu się gwiazdą. Mam rację, prawda?
- Dzisiaj przychodzi Lou. Może chcesz go poznać? Porozmawiacie na temat muzyki... - powiedziała wyczekująco i niepewnie na mnie spoglądając.
- Nie, dzięki. Nacieszcie się sobą. - posłałam jej ciepły uśmiech. Prawda jest taka, że nie chciałam tego spotkania. Nie wiem co mną kierowało, bo wy zapewne na moim miejscu od razu, bez wahania zgodziłybyście się na spotkanie z jakimś piosenkarzem, który może sprawić, że zostaniecie gwiazdami muzyki. Wiecie co... jak spojrzałam teraz na to wszystko w ten sposób, to myślę, że to wcale nie jest taki głupi pomysł. Jednak nie zmienię decyzji. Będę miała zapewne jeszcze sporo takich okazji, więc jeżeli raz odpuszczę, myślę, że nic się nie stanie.

     Szare ściany, zakratowane, małe okienko, betonowa podłoga i niewygodne łóżka. Po lewej stronie od wejścia do celi, znajdują się drzwi, za którymi jest łazienka. Tak, łazienka. Damskie cele są w takowe pomieszczenie wyposażone. Ogólnie izba nie należy do najprzyjemniejszych, tym bardziej, że leżę tu sama. Eleanor poszła spotkać się ze swoim chłopakiem. Zazdroszczę jej. Nie, tu nie chodzi o jego karierę, ale obecność. Nie zostawił jej pomimo tego, iż trafiła do więzienia. Nigdy nie miałam kogoś, komu mogłabym tak zaufać, kogoś, kto bez względu na wszystko byłby przy mnie. Czy ja nie zasługuję na taką osobę? Błagam, powiedzcie, że to nie prawda! Powiedzcie, że zasługuję! Przecież każdy ma prawo do miłości, do przyjaźni. Każdy ma prawo do posiadania kogoś, komu może zaufać. Jednak ja zawsze byłam inna. Lecz czy to mnie dyskwalifikuje?

*Oczami Louis'a*

     Szedłem wzdłuż ogromnego muru, otaczającego więzienie, na którego szczycie znajdował się drut kolczasty. W końcu natrafiłem na równie wielką i wysoką bramę wjazdową. Obok niej znajdowało się urządzenie wmontowane w ścianę. Wyglądało jak domofon. Może dlatego, że to domofon, idioto? skarciłem się w myślach i uderzyłem otwartą dłonią w czoło. Jak można być tak głupim? Nieważne. Nacisnąłem jeden z przycisków i już po chwili mogłem usłyszeć niski, męski głos, mówiący:
- Słucham?
- Dzień dobry, tu Louis Tomlinson. - powiedziałem.
Pracownicy tego miejsca znali mnie doskonale. Nie było to kwestią tego, że jestem sławny, ale tego, iż często odwiedzam moją dziewczynę - Eleanor. Dlatego też strażnik o nic więcej nie pytał, tylko otworzył bramę. Przy okazji, jest ona automatyczna! Wkroczyłem na teren więzienia i po chwili wszedłem do głównego budynku. Podszedłem do "recepcji" i poprosiłem o możliwość zobaczenia się z El. Od razu dostałem zgodę i jeden z pracowników więzienia zaprowadził mnie do odpowiedniej celi. Normalnie powinniśmy się spotkać w specjalnym pomieszczeniu do odwiedzin, jednak raz na jakiś czas mam możliwość wejścia do jej "pokoju". Właśnie dziś jest ten dzień. Nie uprzedzałem dziewczyny o moich planach odwiedzin. Chciałem, aby było to niespodzianka. Mam nadzieję, że wypali.
Mężczyzna wyjął z kieszeni swojej kurtki pęk kluczy i zaczął szukać odpowiedniego. Kiedy go odnalazł, włożył przedmiot do zamka i przekręcił w lewo. Już po chwili drzwi było otwarte, a ja mogłem wbiec do środka z radosnym okrzykiem: "cześć kochanie!". Jednak kiedy to nastąpiło przeżyłem dość spory szok. W celi nie było Eleanor, ale jakaś inna szatynka.
- Gdzie jest El? - wydukałem zawstydzony zaistniałą sytuacją.
- Ty jesteś Louis, jej chłopak, prawda? - zapytała posyłając mi uroczy uśmiech.
- Tak, to ja. - wymamrotałem.
- Poszła się z tobą spotkać. Myślała, że będziesz na nią czekał w tym specjalnym miejscu przeznaczonym na odwiedziny. - wyjaśniła dziewczyna.
- Ale... jak to? Skąd ona wiedziała, że przyjdę? - nie mogłem zrozumieć tej sytuacji. Przecież nic nie mówiłem o tym, że mam zamiar ją dziś odwiedzić. Usiadłem na jej łóżku i wpatrywałem się w podłogę próbując znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie.
Tumblr_mj04v2qdaw1qgmul2o1_500_large- Nie wiem. To w końcu twoja dziewczyna. - zaśmiała się, co spowodowało, że spojrzałem w jej oczy, czego szybko pożałowałem. Były hipnotyzujące, piękne, z tymi niesamowitymi iskierkami radości. Jednak czy można być szczęśliwym będąc w więzieniu? Widocznie tak.
- Jestem Louis. - podałem jej dłoń, kiedy się ocknąłem. Nie mogę zachowywać się w ten sposób. Nie mogę zatracać się w tych zielonoszarych tęczówkach. Mam dziewczynę. Eleanor. To ją kocham.
- Bridgit. - uścisnęła delikatnie moją rękę i posłała mi nieśmiały uśmiech. Nie wyglądała na dziewczynę, której brak pewności siebie, ale "nie oceniaj książki po okładce", jak to mówią. Powróćmy jednak do odwzajemnienia mojego gestu. Dlaczego ta dziewczyna ma tak gładkie, delikatne i pachnące dłonie? Dlaczego ona mi to robi? Dlaczego prowokuje?
Nagle do celi wparowała uśmiechnięta od ucha do ucha Eleanor. Jej nastrój również mnie się udzielił. Kiedy tylko ją ujrzałem na moją buzię wstąpił równie szeroki uśmiech. Podszedłem do mojej ukochanej i złożyłam na jej ustach soczystego całusa. Tak bardzo brakowało mi jej słodkich ust, jej waniliowego zapachu, jedwabnych, miękkich włosów.. Tak cholernie mi jej brakowało.
- Lou, to moja nowa współlokatorka, Bri. - powiedziała El wskazując na szatynkę siedzącą na swoim łóżku i rysującą coś w zeszycie.
- Zdążyliśmy się już poznać. - odpowiedziała uprzejmie dziewczyna, a ja się tylko delikatnie uśmiechnąłem. Nadal mnie onieśmielała. Pytanie tylko: dlaczego? - Gdybym mogła, zostawiłabym was samych, jednak chyba ten plan nie wypali. - powiedziała Bridgit. Widać było, że jest lekko zażenowana zaistniałą sytuacją. Też bym nie chciał przebywać w towarzystwie dwójki zakochanych, którzy się cały czas całują. No, może nie cały czas, bo na razie El dostała ode mnie tylko jednego całusa, ale prawda jest taka, że gdyby nie było tu Bridgit, ilość naszych czułości znacznie by się zwiększyła. Jednak nic na to nie poradzimy. Damy radę. Za dwa miesiące Eleanor wychodzi z więzienia, więc nadrobimy te wszystkie chwile rozłąki. Już ja się o to postaram.
- El, skąd wiedziałaś, że dzisiaj przyjdę? - zadałem tak nurtujące mnie od pewnego czasu pytanie.
- Domyśliłam się. - posłała mi szeroki uśmiech, jednak nadal ta sytuacja była dla mnie niezrozumiała. Przecież, gdy organizowałem jakieś niespodzianki dla Eleanor, ona nigdy się ich nie spodziewała. A może po prostu udawała, głupku?! znów w mojej głowie odezwał się ten cholerny głosik.
- Ale... ale jak? - wyjąkałem.
- Dzisiaj jest nasza druga rocznica. Domyśliłam się. - wyjaśniła, a uśmiech nie znikał jej z twarzy. U mnie było przeciwnie. Gdy usłyszałem te słowa, moja mina od razu zrzedła, a ja stałem się blady. Słabo mi... Jak mogłem zapomnieć? No jak? Co ja jej teraz powiem? - Lou? - zapytała niepewnie. - Lou, czy ty...? - nie dokończyła. Nie musiała. Oboje wiemy co ma na myśli.
- Przepraszam. - wyszeptałem.
- Nie wierzę... Zawsze pamiętałeś. - powiedziała równie cicho.
- Przepraszam. - powtórzyłem i spuściłem wzrok.
- Przykro mi. - mruknęła i położyła się na łóżku, po czym wzięła do ręki jedną z książek leżących na jej szafce nocnej i zatopiła się w lekturze. Wiedziałem, że nic tu po mnie, dlatego też opuściłem celę dziewczyn. Następnie skierowałem się do wyjścia z więzienia, a potem do "naszego miejsca"

*Oczami Eleanor*

     Wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Nie spodziewałam się tego. W ogóle. Myślałam, że zostanie. Myślałam, że będzie się starał, jak to zwykle robił. Co się z nami stało? Czy to moja wina? Kiedyś było inaczej. Jeszcze ostatnio sytuacja między nami była... normalna, lecz nie dziś. Co się dzisiaj wydarzyło?
- El, wszystko w porządku? - z rozmyślań wyrwał mnie ciepły, przepełniony troską głos Bridgit. Swoją drogą, nie sądziłam, że do mojej celi trafi ktoś taki, jak ona. Chodzi mi o jej charakter. Nie rozumiem, jak taka sympatyczna, miła i opiekuńcza osoba, której bez problemów można zaufać, trafiła do takiego miejsca, jakim jest więzienie. No jak?
- Sama nie wiem. Coś się zmieniło. Problem w tym, że nie wiem co. To już nie jest ten sam Louis, co kiedyś. - odpowiedziałam odkładając książkę na bok.
- To znaczy? - zapytała szatynka.
- Nie wiem. Już nie walczy, już nie okazuje mi uczuć tak bardzo, jak jeszcze niedawno. Czuję, że nasz związek zaczyna się kończyć. Czuję, że uczucie nas łączące, wygasa. Przynajmniej z jego strony. Takie odnoszę wrażenie. - wyjaśniłam z lekkim trudem. Ciężko mi było o tym mówić. Kochałam mojego Boo Bear'a, jak nikogo innego, dlatego jego zmiana tak na mnie wpływa.
- El, posłuchaj. Jak ty byś się zachowała, gdyby on pamiętał o waszej rocznicy, ale ty byś zapomniała? Jak byś się czuła wiedząc, że zraniłaś i zawiodłaś osobę, którą kochasz? Postaw się w jego sytuacji. Myślę, że po prostu jest przygnębiony i teraz się obwinia. Przejdzie mu i to nie jest kwestia tego, iż wasza miłość wygasa, bo to nie prawda. Gdyby tak było, nie przychodziłby tu, nie odwiedzałby cię, nie całował, nie przytulał, nie mówił, że kocha. - powiedziała, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Słowa Bridgit mocno podniosły mnie na duchu. Podeszłam do dziewczyny i mocno ją przytuliłam. Zdziwiona odwzajemniła mój gest i poklepała mnie dłonią po plecach.
- Dziękuję. - wyszeptałam.

~*~

No i jest trzeci rozdział napisany z trzech perspektyw.
Miał się pojawić w weekend, ale ze względu na mnóstwo nauki,
nie dałam rady go dokończyć.
Nie jestem z niego jakoś szczególnie zadowolona,
jednak cieszę się, że w końcu został napisany.
Mam nadzieję, że wam się spodobał i liczę na chociaż kilka komentarzy.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Osoby, które piszą opowiadania, dobrze wiedzą, 
iż komentarze dają takiego mentalnego kopa i motywują do dalszej pracy,
więc... wiecie co robić :)

    

8 komentarzy:

  1. Jaa...tu się ciągle coś dzieje, nie ma sytuacji, że możemy coś przewidzieć, czy coś, nie umiem tego określić..po prostu to jest boskie! Uwielbiam Twoje opowiadanie, jak i zresztą to poprzednie, które mam nadzieję, że będziesz jeszcze kontynuować :) czekam na następną część i pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny :) <3 Przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, jakoś zapomniałam :) Ale blog baardzo mi się podoba i na pewno będę tu wpadać :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny :) Przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale jakoś zapomniałam :( Blog baardzo mi się podoba i na pewno będę tu wpadać !♥

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie jest świetne, takie inne, nieprzewidywalne, wciągające.
    Bardzo lubię twój styl pisania dlatego czytam kolejnego twojego bloga.
    Jeszcze nigdzie nie spotkałam się z opowiadaniem, którego wydarzenia dzieją się w więzieniu dlatego jest to dla mnie nowe doświadczenie. Dzięki twoim opisom można świetnie wczuć się w akcje.
    To tak ogólnie o blogu, a teraz może coś o rozdziale bo zaczynam się rozpisywać.
    Przemyślenia Louisa mnie rozśmieszyły, uwielbiam czytać coś z perspektywy chłopaka, sama nie wiem dlaczego ;)
    To słodkie, że chłopak odwiedza Eleanor w więzieniu, wspiera ją w trudnych momentach.
    Pokazał, że można mu zaufać i na nim polegać, dlatego bardzo zdziwiło mnie to, że gdy zorientował się iż zapomniał o rocznicy to uciekł. Pewnie miał straszne wyrzuty sumienia, ale spodziewałam się innej reakcji.
    Jeśli mowa o reakcjach, to czyżby Louisowi spodobała się Bridgit?
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie się czyta!

    www.saintinfinity.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny rozdział ♥
    Nareszcie się poznali. Szczerze, to nie wiem dlaczego, ale trochę mnie rozśmieszyło mnie gdy uciekł.

    OdpowiedzUsuń