czwartek, 14 marca 2013

2. "Bingo!"

     Leżę na dość niewygodnym więziennym łóżku i wpatrując się w sufit zastanawiam się nad wydanym przez sędziego wyrokiem. Nie mogę pojąć tego, że zostałam skazana na dwa lata siedzenia w tym niewielkim pomieszczeniu, śpiąc na twardym łóżku i z zakratowanym, małym okienkiem na świat, który i tak jest zasłonięty przez wielki mur. Kto normalny skazuje 19-letnią dziewczynę na dwa lata odsiadki za włamanie?! Ah, no tak. Przecież oskarżycielką była ta znana piosenkarka, Cheryl Cole. Pewnie zapłaciła wcześniej za wsadzenie mnie do więzienia sporą sumkę. 

- Za co siedzisz? - usłyszałam kobiecy głos. Zapomniałam wspomnieć, że w mojej celi "mieszka" jeszcze jedna dziewczyna, więc pocieszające jest to, że przynajmniej część czasu spędzę tu z kimś, a nie sama.
- Za włamanie z użyciem ostrego narzędzia i kradzież, a wiesz co jest najlepsze? Że tym ostrym narzędziem był zwykły łom. Przecież każdy włamywacz go używa! - odpowiedziałam lekko zbulwersowana zaistniałą sytuacją. W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche "aha". No nie powiem, aby ta dziewczyna była zbyt rozmowna. - A ty? - zapytałam. Tak, nie było mnie stać na nic lepszego. Po prostu ta relacja między nami, o ile w ogóle można to tak nazwać, była dla mnie krępująca.
- Jestem w podobnej sytuacji z tą różnicą, że przy włamaniu zabiłam człowieka. - w tym momencie, moje serce jakby stanęło, a ja zaczęłam robić się blada. Jestem w celi z mordercą... Spojrzałam przerażona na dziewczynę, co odwzajemniła, a po chwili wybuchła śmiechem. - Żartuję. - zaśmiała się. - Gdybyś widziała swoją minę, hahah! - tak, ta laska zaczynała działać mi na nerwy, jednak jej śmiech był tak zaraźliwy, że już po chwili i ja chichotałam. - Tak na serio, to wsadzili mnie tu za posiadanie kokainy. Nie wiem kto na mnie doniósł i szczerze mówiąc już mnie to nie interesuje, bo dzięki temu, że tu jestem, mogłam zerwać kontakt z dealerem, który mi ją sprzedawał. Przez jakiś czas byłam na odwyku i udało mi się. - posłała mi zwycięski i pełen dumy uśmiech, co odwzajemniłam, bo nie wiem dlaczego, ale cieszyłam się, że z tym skończyła. Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego ludzie postępują w ten sposób, dlaczego niszczą sobie zdrowie i pozbawiają się życia, dlaczego nie dociera do nich to, że sami skazują się na śmierć? - Jestem Eleanor. - przedstawiła się, a uśmiech nie znikał z jej twarzy. Może to dziwne, ale pomimo tego, że znamy się zaledwie od kilku minut już zdążyłam ją polubić. Była na prawdę sympatyczna, a pozytywna energia, która z niej wprost emanowała, chwytała dusze ludzi, którzy znajdowali się w otoczeniu dziewczyny, sprawiając, że i tym automatycznie poprawiał się humor i nastawienie do świata.
- Bridgit, ale dla przyjaciół Bri. - uścisnęłam jej delikatną dłoń, wyciągniętą w moją stronę.
Ze względu na to, że nie za bardzo wiedziałyśmy o czym ze sobą rozmawiać, każda z nas zaczęła robić coś innego. Eleanor wzięła do ręki jedną z książek, które znajdowały się na szafce przy jej łóżku, a ja założyłam na uszy słuchawki, zamknęłam oczy i uruchomiłam swoją mp3 całkowicie oddając się muzyce. Uwielbiałam te chwile, kiedy mogłam zupełnie wyłączyć się z tej szarej rzeczywistości i pogrążyć we własnym świecie. Świecie muzyki, która jest dla mnie ukojeniem i największą miłością. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Bo czy można żyć bez tlenu? Tak, muzyka jest moim tlenem, moją codziennością, bez której nie dam rady przeżyć. To mój największy nałóg, którego nigdy nie rzucę. Nie ma takiej możliwości.

Between the iron gates of fate,
The seeds of time were sown.
And watered by the deeds of those
Who know and who are known;
Knowledge is a deadly friend
When no one sets the rules.
The fate of all mankind I see
Is in the hands of fools.

Zastanawiając się nad znaczeniem muzyki w moim życiu, nieświadomie nuciłam jeden z utworów zespołu King Crimson - "Epitaph". Uwielbiam go, jednak ktoś postanowił zakłócić mój spokój potrząsając moim ciałem, a tym kimś była Eleanor. Spojrzałam na nią wzrokiem, który zabija i czekałam, aż zdradzi mi powód, dla którego przerwała mój błogi stan.
- Czy ty siebie słyszałaś? - zapytała pełna... podziwu? Nie wiedziałam o co jej chodzi. Przecież jak człowiek mówi to zawsze słyszy samego siebie, prawda?
- O co ci chodzi? - odpowiedziałam zdezorientowana.
- Dziewczyno, ty masz genialny głos! - prawie wykrzyczała, na co ja ją zaczęłam uciszać. - Ty mi nie zatykaj ręką ust, tylko śpiewaj! Nie myślałaś o karierze piosenkarki? - tym pytaniem mnie zaskoczyła. Czy ja na prawdę jestem w tym aż tak dobra? No, może kiedyś marzyłam o takowym zawodzie, ale jestem realistką i od dawna nie śpiewam, nie ćwiczę, więc nie wiem czy to dobry pomysł z tym moim śpiewaniem.
- Kiedyś tak, ale  trzeba mieć na prawdę wielkie szczęście, aby zrobić karierę w show-biznesie. Poza tym trzeba znaleźć kogoś, kto chciałby mnie sponsorować, a szczerze wątpię, aby znalazł się ktoś taki. - odpowiedziałam trochę zasmucona. Sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam na prawdę. Chyba przez chwilę w mojej głowie pojawił się cień nadziei na to, że mogłabym zawodowo śpiewać. Dziewczyna nie odpowiadała, jedynie szeroko się uśmiechała. - No co? - zapytałam rozbawiona jej miną, ale ta znów nie odpowiedziała.
- Ty mnie nie znasz, prawda? - zapytała, a uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Jak to nie? Nazywasz się Eleanor... - i w tym miejscu się zacięłam. Nie miałam pojęcia jak brzmi nazwisko szatynki.
- Calder. Nazywam się Eleanor Calder. - Calder? Calder, Calder, Calder... Znałam to nazwisko...
- Chodziłyśmy razem do szkoły? - zapytałam.
- Nie.
- Przedszkola?
- Nie.
- Byłyśmy razem na jakimś obozie?
- Nie.
- Jesteś jakąś koleżanką mojej koleżanki?
- Nie wiem, raczej nie.
- Masz chłopaka piosenkarza? - nie wiem skąd przyszło mi na myśl to pytanie. 
- Bingo! - no nie powiem, zaskoczyła mnie!

~*~

Pojawił się już drugi rozdział.
Ten również nie jest zbytnio długi, ale cóż poradzić.
Może kolejny wyjdzie dłuższy. 
Po prostu chciałam zakończyć w tym momencie, ale nie wiedziałam, że nastąpi on tak szybko.
No trudno.
W każdym bądź razie, mam nadzieję, że Wam się spodobał.

8 komentarzy:

  1. HAHAHAHAHAHA! Ciekawy rozdział, chociaz myślałam, że będzie drastycznie, ale fajnie, że Bri zaprzyjaźniła się z Eleanor. Ciekawie, ciekawie. Fajnie, że występuje tu tylko jeden członek 1D, będzie można więcej zrozumieć. Czekam na następny!

    http://i-always-dream-can-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaa... fajnie :D nie mogę się doczekać rozwoju akcji ;p czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;) Już się nie mogę doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. + masz ode mnie nominację do VBA
    -bo Twój blog wciąga
    -bo jest inny niż reszta
    -bo ma zajebistą fabułę
    -bo wiążę z nim dużo przeżyć

    ~Klaudzia
    i-always-dream-can-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zadam Ci jedno pytanie...dlaczego mnie nie poinformowałaś o nowym opowiadaniu ?

    A teraz do rozdziału.
    Naprawdę bardzo mi się podoba. Masz wspaniały styl pisania i dzięki temu rozdziały świetnie się czyta.
    Bri zapoznała się z El...bardzo ciekawi mnie co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Eleanor w więzieniu, łooo :D Dość oryginalny pomysł, zaciekawiłaś mnie i na pewno będę tutaj zaglądać!

    Zapraszam też do siebie,
    got-to-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń